wtorek, 15 stycznia 2013

voyager






            Jestem już kolejny dzień w podróży. Wkoło mnie pociągi, autokary, autobusy i tramwaje. Jestem tak blisko domu, a za razem tak daleko. Czeka mnie jeszcze wiele przygód, a już tyle za mną. Życie jest piękne.
            Prawie 9 miesięcy temu moje życie diametralnie się zmieniło. Świat przybrał jasne barwy, nawet w tych trudnych chwilach. Muzyka gra już nie tylko w moim sercu, lecz naokoło mnie. Każda chwila jest przeżywana przeze mnie kilkakrotnie razy mocniej. Już nie jestem sama, mam kogoś kto unosi za mnie pewien ciężar życia. Mogę cieszyć się z nim jak i polegać w trudnych sprawach.
            Te 9 miesięcy temu zmieniło się coś jeszcze. Zaczęłam podróże. Wcześniej gdy nie miałam prawdziwej drugiej połówki nie wyjeżdżałam z rodzinnego miasta tak często, teraz gdy mam już swoją opokę, świat odwrócił się o 180 stopni. Zaczęło się od corocznego wyjazdu na dwa tygodnie, na oazę, w góry. Później była to już kwestia czasu. Rozpoczęłam "życie na walizkach". Do dziś w moim pokoju stoi walizka lub torba podróżna, gdyż nie ma sensu ich chować. I tak zaraz będą potrzebne. Swoje podróże zaczęłam spokojnie, od wyjazdu do rodzinnego miasta mojego chłopaka. Na dzień, dwa, nie więcej. Później był wyjazd na cały tydzień, także do mojej miłości. Gdy on dostał się na studia zaczęłam wyjazdy na całe weekendy. Zawaliłam przez to swoją szkołę, ale zakochana nastolatka nie potrzebuje przecież szkoły, rodziny, zdrowia. Wystarczy jej miłość. Gdy okazało się jednak, że problemy w szkole są raczej poważne, na jakiś czas zaprzestałam wyjazdów. Mój chłopak przyjeżdżał do mnie.Jeden z piękniejszych wyjazdów w moim życiu? Postanowiliśmy pojechać razem gdzieś na sylwestra. Ja miałam go planować, lecz nie dałabym sobie rady bez niego. Z małą pomocą mego ukochanego, spędziliśmy wspaniały tydzień w Krakowie. Wciąż mam w głowie tysiące wspomnień oraz chęć powrotu do tamtych chwil.
            Gdy byłam małą dziewczynką, sama chodziłam na spacery. Chciałam pokazać jaka jestem zbuntowana i samowystarczalna. Uważałam, że nie potrzebuję opieki ani nadzoru, jednakże moi rodzice nigdy nie byli z tego zadowoleni, więc udając, że idą gdzie indziej, szpiegowali mnie i pilnowali, aby nic mi się nie stało. Jeszcze do niedawna, podróż na dzień lub dwa, była dla mnie tylko polem do popisu, jak to świetnie daję sobie sama radę. Prosząc mamę o pieniądze na wyjazd nie chciałam czerpać z tego, lecz pokazać jej moją dorosłość. Dziś mogę się już tylko z tego śmiać, oraz cieszyć. Dzięki tym "wymuszonym" wyjazdom zaczęłam zwracać uwagę także na inne aspekty. Po jakimś czasie podróż nie jest dla mnie oznaką młodzieńczego buntu, lecz okazją do poznania w zasadzie całego świata. Może nie podróżuję po całym globie, ale czym tak naprawdę, prócz kultury i architektury różnią się miejsca na świecie? Wszędzie i tak jest człowiek. A człowiek jaki by nie był, zawsze to to samo zwierzę. Dzięki tym podróżom dowiedziałam się wielu rzeczy na temat ludzi, np. że starsze babcie nie zawsze są nieprzyjemne i odpychające, że potrafią dodać 14gr do rachunku, że mężczyźni nie pomagają kobietom już tak jak kiedyś, ale dbają o siebie na pewno o wiele bardziej. Dużą uwagę zwracam także na zachowanie ludzi w moim wieku. Pomimo tego co się mówi, na tym świecie jest jeszcze młodzież, która ustąpi miejsca, grzecznie odpowie na pytanie czy, przede wszystkim, szczerze się uśmiechnie. O świecie dowiaduję się wielu rzeczy, lecz nie zostaję obojętna co do własnej osoby. Na każdym kroku uczę się o sobie coraz więcej. Gdyby przełożyć intensywność mojego myślenia, podczas jednej podróży, na energię, mogłabym zasilić milionowe miasto energią na cały dzień. Ostatnio przekonałam się nawet, że potrafię unieść o wiele więcej kilogramów niż mi się wydawało. W podróży trzeba jakoś wyglądać, a ubrania trochę ważą. Muszę przyznać, że podczas takiego wyjazdu przydają się nawet przedmioty, których uczą w szkołach. Na przykład fizyka. Gdy wracam do domu podczas małej zamieci śnieżnej myślę, że idąc szybciej zapomnę o zimnie i szybciej będę w domu, co jest błędne. Narobię sobie więcej szkód bo podczas "prawie biegu", cząsteczki powietrza uderzają o mnie ze zwiększoną siłą, w porównaniu do powolnego chodu. Muszę przyznać, że nie wiem czy to prawda, ale sama na to ostatnio wpadłam, więc nie zaszkodzi się pochwalić.
          Jak mówi polskie przysłowie "podróże kształcą", co jest w stu procentach prawdą. Mam nadzieję, że ludzie na świecie zaprzestaną wojen i kłótni, a zaczną podróże aby dowiadywać się  naszej Ziemi i jej mieszkańcach coraz więcej.

    P.S. : Właśnie jestem w podróży podczas ferii zimowych. Z domu pojechałam do przyjaciół, a od nich prosto do chłopaka. Zobaczę go już jutro rano. Jestem ciekawa co jeszcze przyniesie mi ta podróż...

CMB

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz